Dokładnie pierwszego września na grani Carnohory zaznaliśmy przyjemności pierwszego spotkania z zimą.
Spotkanie miłe, więc postanowiliśmy bardziej rozsmakować się chłodkiem. Prognozy były pomyślne, nocą przymrozki, pomimo mojego przeziębienia wyruszyliśmy. Padło na Wkrę. Rzeka niezbyt ciekawa ale dziewczyny nie chciały wybrać się na moje ulubione biebrzańskie bagienka

.
Zaczęło się od progu w miejscowości Wkra

Po drodze co się dało zwiedzaliśmy

Już wieczorem wszystko co mokre pozamarzało. rano - szron

Miejsce utopień wielu kajakarzy, resztki ruin młyna wodnego, oznaczono czarnym punktem wodnym

Najładniejsze miejsce biwakowe tego spływu, przestrzeń i pustkowie. Była to tez najzimniejsza nocka, typowaliśmy na jakieś -5

Koniec spływu to prześliczna Narew, cztery km tą rzeką minęły jak minuta


Niestety, wszystko co dobre kończy się zbyt szybko.