Na tydzień przed długim weekendem wybrałem się na czterodniowy spływ Jegrznią, Ełkiem i Kanałem Woźnawiejskim, dopływami Biebrzy. Towarzyszyły mi Małgosia i Agnieszka.
Lubię przebywać w górach, ale urok rozległych przestrzeni łąk i trzcinowisk, urozmaicony tak zw. działami (długie wydmy, zwykle kiedyś zamieszkane) dorównuje lub nawet przewyższa górskie pejzaże.
Pierwszy dzień zaczął się dla mnie pechowo, zapomniałem środkowej części składanego wiosła. Interesujących uwag o swojej pamięci wysłuchałem na klęczkach z pochyloną głowa

Jednak szybko mój błąd został wybaczony, wieczór jak zwykle radosny, długie godziny obżarstwa przypiekanymi na ruszcie ziemniaczkami

Drugi dzień rozpoczęliśmy pieszą wycieczką. B.P.N. to nie tylko bagna

Później niestety było ambitnie - cofnęliśmy się Kanałem Woźnawiejskim do Jegrzni i kawałek Jegrznią

Dzielna Małgosia poszła samotnie brzegiem, tuż przy obozowisku natknęła się na resztki łosia

Ciężko płynąć gumowcem pod prąd

Jegrznia i jej zakola

Po mroźnej nocy radosny poranek

Nasz gumiak w całej krasie

My to po prostu lubimy, 30 km gumiakiem tego dnia dało w kość, ale ten uśmiech wyraża prawdziwą radochę !!!

Polecam zdjęcia na
http://tadekperek.republika.pl