Wenancjusz, to nie dietetyk. Nie pisałem, że potrzebuję pomocy dietetyka przecież. Napisałem, że możemy ocenić (wspólnie z Wenancjuszem) Twój program tygodniowej diety, bo wtedy się zaczynają schody.
Na mnie nikt specjalnie nie zarabia, poza warsztatami samochodowymi.
Jeżeli w latach 80-tych kojarzyłeś pojęcie koncentratu białka serwatkowego, to szacun. Dopiero kiedy filtrację membranową zastąpiono procesem mikrofiltracji, koncentraty białka serwatkowego zyskały na znaczeniu. Miało to miejsce w 1980r a pierwsze produkty (o dzisiejszej koncentracji) wprowadzono do diety (klinicznej!) dopiero pod koniec lat 80-tych. Musiałeś być cholernie na bieżąco a internetu wtedy nie było. Na uniwerkach o tym nie uczono.
Mogłeś słyszeć o Steve Revers`ie, który w światku kulturystycznym (jeszcze zdrowym) zasłynął konsumpcją białka serwatkowego (lata 60-te). Niestety w jego czasach jakość tego koncentratu była słaba. Sięgała 40% i taka opinia do tego białka przylgnęła. Dzisiaj to inna bajka.
Pierwsza odżywka białkowa na świecie, oparta na koncentracie WPC 70/80 została wprowadzona na rynek dopiero 1991-ym i nie była dostępna w siłowniach blokowych:) Były to czasy konsumowania na kilogramy chudego twarogu w koalicji ze sterydami.
Ja takie lata pamiętam. Unikałem siłowni i to dzięki studiom na AWF-ie, kiedy to już wtedy poddawano krytyce izolowane ćwiczenia siłowe (taką w istocie była kulturystyka - nie wiem, jak jest dzisiaj) rozumiejąc rolę powięzi i pracy całych zespołów ruchowych. Tak ćwiczyłem na gimnastyce zresztą.
Rola Wenancjusza jest inną. W wąskim obszarze (ale bardzo istotnym) żarcia, taką trochę podobną do Twojej, którą przede mną odgrywasz. On umie rozłożyć akcenty tu i teraz, do czego dochodzenie zajęłoby mi zbyt dużo czasu a ten ucieka.
Kluczem naszej wspólnej zabawy jest aparat ruchu. I tu jego rola jest nieoceniona. Powstrzymywał wcześniej mój entuzjazm, ironicznie przyglądając się z dystansu. W końcu powiedział dość.
Uzmysłowił mi, że jestem kaleką. Podstawą na dzisiaj jest korygowanie fatalnych dysfunkcji w pracy mięśni i technika wykonywania poszczególnych ćwiczeń. Zawstydza mnie tak istotnymi detalami, które ja wcześniej bagatelizowałem.
Przypomniał mi naszego wspólnego, pierwszego trenera gimnastyki, który nigdy nie stosował innego obciążenia niż własne ciało i opór partnera w parach. W ten sposób wracam (z dużą pokorą) na właściwe tory. Kpi sobie ze mnie przy tym kolega Wenancjusz ale ch... mu w dupę:)
P.S.
Akurat koncentrat WPC wydaje się być lepszym od izolatu (WPI). Zawiera bowiem np. insulinopodobny czynnik wzrostu IGF-1 a to w moim wieku ma znaczenie.