No, klamka (w sensie decyzji) zapadła kuzonie. Nie ma zmiłuj.
Jeszcze kilka uwag.
Mam rok na dopracowanie szczegółów. Do tematu wypada się trochę przyłożyć ale nie są to jakieś wyżyny i to w sensie dosłownym.
Bajkał jest płaski. Jego tafla wykorzystywana gospodarczo od wieków. Zagrożenia są dość dobrze zidentyfikowane.

Mapka szczelin i proparin.
Te ostatnie, to "placki" słabego lodu od średnicy 1,5 do kilkudziesięciu metrów, będące skutkiem gorących źródeł i gazów ulatniających się powierzchniowo. Są to miejsca stałe, niezmienne.
Pomocnym w zbieraniu informacji dla mnie będzie kolega, który pomieszkuje w Irkucku już od 10-ciu lat a od kilku, zajmuje się organizowaniem szeroko pojętej turystyki po Bajkale (zimowym też) i jego okolicach.
Od niego, mam nadzieję, uzyskać szczegółowe informacje dotyczące też samego lodu, jego rodzaju (o torosach, to chyba większość słyszała) i na jakie przeszkody z tym związane muszę baczenie mieć i świadomość. Na pewno też mogę liczyć na jego pomoc w samej organizacji przedsięwzięcia ale to akurat jest detal.
O ile, co konkretnie i jak ten Bajkał chcę "podejść" zostawiam dla siebie, o tyle nie mam żadnego problemu z dzieleniem się całą osnową, konieczną dla planowania podobnej wyrypy. Wiadomo, że będzie to składak lub rower tpu "rusek" oraz łyżwy do turystyki długodystansowej.
Ze specjalistą od takiej, tu na miejscu w Gdańsku kontakt już nawiązałem, będzie więc z kim temat obgadać, dobrać odpowiedni sprzęt i poćwiczyć. Dużym atutem osobnika jest jego doświadczenie na mniej stabilnych lodowo akwenach. To jako dodatek, bo można poćwiczyć wydobycie siebie spod zalamanewgo lodu na wybranym akwenie, co też na pewno uczynię.
Zapewne trochę już mnie tutaj poznaliście i fakt, że nie zamierzam korzystać z kasmiczieskich technologii, z małymi wyjątkami nikogo nie zdziwi. Z jednej strony determinantem jest atawistyczny magnes do naturalnych rozwiązań, praktykowanych od wieków, z drugiej po prostu cena tych wszystkich wynalazków. Na nie, mnie w większości nie stać.
Na szczęście mam dobrych kolegów, którzy nie robią afery z pożyczaniem szpeju i na takie gesty będę liczył...

Jest tu wątek - Mażenada. To mój wątek, z powrotu z Albanii na rowerze do Polski z kawałkiem przygody bałkańskiej. Został on w trakcie pisania, wydzielony przez moda i porzucony na pastwę, niemal zapomniany ale to piękny przykład mojego podejścia do zagadnienia.
Nieskromnie go tutaj przypomnę...
http://www.forum.outdoor.org.pl/podroze-i-wycieczki-rowerowe/mazenada/...w celach edukacyjnych młodzieży.
Konkluzja zasadniczo jest taka, by podążać drogą najprostszą do celu. To niewątpliwie wiąże się z ceną. Oczywista, wszystko ma swoje granice ale warto kolejne poonywać taniej niż drożej.
Sytuacja dotyczy oczywiście tych osobników, którzy nie dysponują budżetem właściwym dla zasobnego portfela. No, bo kto bogatemu zabroni...?
W związku ze związkiem kurtkę zimową se pożyczę od kumpla, który mi ów rower na mażenadę pożyczył i rok wcześniej lekkiego diamonda jednopowłokowego w Hindukusz.
I tu parę uwag, które mogą zwolnników Canada Goose zainteresować. Otóż na rynku wtórnym jest spory wysyp np. wersji Parka, dedykowanej do naprawdę niskich temperatur. Kolesie (i koleżanki) zapewniają w ogłoszeniach o należytym, czyli oryginalnym pochodzeniu przedmiotu. Ceny używanych w większości bajecznie niskie. Przez moment nawet zastanawialem się, czy może nie zainwestować w 1/10 ceny nowej? Generalnie jest jeden podstawowy test dla takiej kurtki, który może ją uwiarygodnić w oczach potencjalnego nabywcy.
Jak kto zainteresowany, niech dopytuję o wagę. Jak kurtka zrownoważy 5kg kiszonek kapusty za 8zł w promocji, to możmy pytać dalej. Ja po czterech zapytaniach zdecydowalem się skorzystać z oferty kumpla i ją od niego pożyczę...

Drugi, mocno mnie interesujący aspekt, to buty. Dopytywałem tutaj w obuwniczym dziale już o licowaną, ciepłą skórę ale ostatecznie zdecydowałem się na nowego Sorela model 1964 w wersji ze skórzaną cholewką. Wyczekalem trochę na koniec sezonu zimowego i trafiają się promocje do 50% ceny nowego produktu. Najdalej jutro dotrze do mnie rozmiar 44, który zamówilem z pewnym ryzykiem. 45 już nie było ale ten rozmiar jest dla mnie ciut za duży. Moja stopa (wieczorna), to dokładnie 27,9cm. But jest tak dobrany temperaturowo abym nie pakował grubej, wełnianej skarpety dla podniesienia komfortu cieplnego. Ma mi go zapenić sam but. Bufor pod postacią -40st. w pełni mnie satysfakcjonuje. Cena 350zł z dostawą na limesie moich możiwości finansowych. W ostateczności je zwrócę.
Buta używanego nie chciałem kupować. Mógłbym od kumpla pożyczyć Baffiny z gwaranacją do -80st. ale szerokość buta determinowałaby przeróbki pedałów (chyba). Drugie, że taki Sorel spełnia moje wymagania, nie tylko bajkałowe.
Namiotem się specjalnie nie przyjmuję. W tak dużych mrozach postawię na zwykłego, taniego marketowca, którego posiadam, nawet w dwóch powłokach a nabyłem go swego czasu za jedyne 59zł w promocji (zamarzającą parę wodną rano wytrzepię). Jest on dwuoosobowy, ma długość ponad standardową i nie wymaga kotwienia. Na pewno nie jest odporny na wiatr ale pierwsze primo: z końcem lutego wieje najmniej, drugie - jest się tam gdzie przed wiatrem schować. Jedyne co, to sprawdzę z czego tam stelaż jest. jak z alu, to zostawiam.
Nie dysponuję odpowiednim śpiworem. Z nim, jak z butami... Chciałbym mieć własny, do tego szyty pod moje potrzeby. Wspominałem o nich w wątku puchowym. To pioruńskie utrudnienie ale akurat komfort snu, kiedy to i tak nie umiem spać w terenie, ma dla mnie kolosalne znaczenie. W spodziewanych temperaturach oczywista. Na dzień dzisiejszy nie wiem, jak to rozwiązać, bo cena nowego (i szytego dla mnie) zabija.
Emitenci co2 sponsorują sam dwutlenek...

Na blogu otworzyłem sobie wątek o Bajkale, jako przechowalnię linków. Kto tam zajrzy, to na niego trafi. Można sobie np. pościągać sztabówki dwusetki, szeroko pojętych okolic jeziora oraz inne ciekawe mapy. Dla mnie kluczowe z tego tytułu będą lokalizacje wiosek i osad porozrzucanych po zadupiach Bajkała:
http://renowacjaposadzek.pl/blog/P.S.
Jednym z problemów jest tansport fantów żywnościowych i napojów, które w ekspresowym tempie zamarzają na kość. Będę testował w tym celu naturalną lodówkę, która sprawdziła mi się w temperaturach 45-50st na plusie. Test przeprowadzę w zamrażarce. O wynikach poinformuję.
Z napojami jest prościej. Jest ich grupa, szeroko rozpowszechniona na wschodzie, która to nie zamarza:
http://renowacjaposadzek.pl/blog/Na razie nie mam o czym więcej pisać ale zapraszam do wymiany opinii.