Poszukując małego, pakownego i bardzo lekkiego namiotu na parodniowe rowerowy wypady zainteresowałem się właśnie tym wynalazkiem.
Camp Minimia SL I.
Dwupowłokowy, jednoosobowy namiocik. O wadze wg producenta 960g! Bardzo mały po spakowaniu.
Miałem dość taszczenia prawie 2,5 kilogramowego Hi-Tec Twin2. Który dodatkowo zajmował sporo miejsca w plecaku.
Mamy więc i obiekt badań.
Tu wielkie podziękowania dla Ivana za pomoc w zakupie, udało się go zdobyć za 599zł.


Pierwsze zaskoczenie, kolor. Owy jest taką pomarańczką jak wersja cięższa (1,3kg) nie SL.
Jednak na namiocie widnieje dopisek Super Light. Cóż, może zmienili kolorystykę, ale w necie faktycznie wszystkie SL są żółte, hmmm.
Dobra, ważymy.
Z zadeklarowanych 960g zrobiło się 1045g.

Trochę duża ta rozbieżność.
Co do wagi, to szpileczki są faktycznie ultra lekkie, z aluminium. I małe, dużej trawie lub grząskim terenie może być różnie. Zobaczymy.

Namiot po testownym rozbiciu na działce.

Oj niziutki jest naprawdę. Tu tyle na plus, iż mały opór dla wiatru

Mamy z przodu tunelik wentylacyjny, odciąg i wejście. Tylko z jednej strony.


W Hi-tec_ku ciężko było zasunąć tropik. Tutaj jest dużo lepiej, rzepek przy zamku też dobrze trzyma.

Wejście wąskie, w sumie wchodzi się tylko nogami na przód, bo inaczej, to nie ma się jak w namiocie obrócić :p

Wejście możemy sobie poszerzyć, odpinając jedną szpilkę i odsłaniając część tropiku na czas operacji rozścielania się w środku, pakowania do środka gratów.

Cóż, miejsca nie ma za dużo. Ot trumienka do spania


Najbardziej zdziwiła mnie jednak jego długość. Widać, iż rozścielony psiworek Cumulusa X-Lite 200 sięga od końca poszycia sypialni w części tylnej, do niemal samego przodu. Na głowę zostaje naprawdę mało miejsca.
Mając 170cm wzrostu było na styk, osoby 180+ moim zdaniem będą miały poważny problem, albo stopami będą naprężać sypialnie aż tak, iż stykać będzie się z tropikiem (nic przyjemnego w deszczu czy jak zimniej będzie), lub głowę będą miały w siatce sypialni

Po upchaniu plecaka 35l (z mięsistym pasem biodrowym) i buciorów, to już robi się, bardzo "przytulnie", ale kto by się chciał do butów przytulać


Gwoli szczegółów technicznych.
Pałąki są superowe, niemal same się składają, bez problemowo się łączą/zaskakują. Jednak wyciągając z koluszek namiotu, końcówki mogą się na ciągną i wyskoczyć, wtedy gumka się cofa i przy ponownym wepchnięciu końcówki przeszkadza supełek.

Trzeba ją nieco naciągnąć, wepchać najpierw supełek do środka, a potem aluminiową zatyczkę. Można by to zakleić klejem na amen, no ale jak by się owa gumka urwała, to było by po pałąkach.

Nowy zakup, opić cza!
Jako, iż zapoznanie z namiotem odbywało się na działce, to i jakieś mięsiwo się u grilowało. Litrowy kufel poczwórnego komesa 10% znacznie umilił oględziny


Karczek w ziołach do tego mizeria.

Na koniec jeszcze kwiatuszki :p

W miarę użytkowania będę dorzucał dalsze uwagi.