Dziennik pokładowy MS KOT
08 lipiec
Wstajemy i pakujemy się wcześnie, żeby przepłynąć jak najwięcej. Basia trochę marudzi - niby bobry nie dawały jej spać ... Od rana lata nam nad głowami samolot holujący szybowce, a spory jacht motorowy płynie w dół rzeki. Zygzakując od znaku do znaku dopływamy do Bydgoszczy. Chcielibyśmy pogrozić palcem śluzie Czersko Polskie, która w zeszłym roku powstrzymała nas przed wypłynięciem na Wisłę. Niestety z rzeki jej nie widać.
Przed Mostem Fordońskim wspominamy jak 3 lata temu zrzucał nas tu na wodę HDS po tym jak przewiózł nas lądem przez zamknięte śluzy.
Płyniemy dalej delektując się piękną pogodą aż do Grudziądza, gdzie zamierzamy tankować. Z rzeki widać, że sporo się tu buduje/remontuje. Wejście do przystani jest częściowo zastawione przez barki. Zrobili nowe schody do wody.
Tak jak poprzednim razem duże wrażenie robią spichlerze wznoszące się nad rzeką. Ładnie też wyglądają bulwary nad wodą. Kawałek dalej widzimy "bardzo szeroki slip” a za nim ciąg garaży. Prawdopodobnie obiekt wojskowy. Możliwe, że to miejsce czołgowej przeprawy przez Wisłę.
Nocujemy na wielkiej plaży usypanej przez powodziową wodę wysoko ponad obecnym poziomem rzeki. Tradycyjnie już ... pada. Tyle, że przelotnie.
PS. Serek z Żabki.
Okazało się, że świeżo kupiony, fabrycznie zapakowany serek z Żabki kupiony za 1.48 zł jest spleśniały. Wracanie z reklamacją do sklepu nie miało najmniejszego ekonomicznego sensu. Jednak po powrocie z wycieczki, tak dla zasady, Baśka zgłosiła ten fakt właścicielom sieci. Odpowiedzią na pierwszego maila były tylko przeprosiny ale kiedy w kolejnym pojawiła się sugestia, że jednak wypadałoby oddać te drobne zł to w ramach przeprosin przyszła spora paczka żywnościowa. Tak więc, podsumowując, pełen szacun


Wykręcone drzewo (to jednak prawda, że w Wiśle bywają takie wiry, że jak się koń chciał napić to mu łeb ukręciło ??)

Tutaj 3 lata temu dźwig zrzucał nas na wodę po minięciu zamkniętych śluz w Bydgoszczy


Znowu pada, dobrze, że jesteśmy poza zasięgiem głosu z Myszy


Coś nowego - trzy lata temu nie było nawet zalążków tego mostu


Za każdym razem (czyli już w sumie za drugim) wygląda to niecodziennie, a więc fajnie

Chyba czołgowa przeprawa przez Wisłę
PS

Serek z Żabki

Zawartość przeprosinowej paczki z Żabki
Dziennik pokładowy MS KOT
09 lipiec Wisła
Znowu się spinamy i wyruszamy koło 09, żeby się zbliżyć do Gdańska. Pogoda jest ładna więc żeńska część załogi próbuje wychylać się spod dachu i opalać co poniektóre część ciała. Zygzakowanie na znaki raz w tym pomaga, a raz przeszkadza. Przez cała drogę co jakiś czas wyławiamy płynące związane ze sobą kawałki czerwonej liny [ w sumie 5 ]. Przy pierwszych dwóch kawałkach Basia sugeruje, że to może pozostałości uroczystości typu 'przecinanie wstęgi', Kozi raczej trzyma się wersji, że to jakiś mistrz cumowania nie zadawał sobie trudu rozwiązywania własnych węzłów. Na wysokości Gniewu pływają 2 łódki wożące turystów. Basia mówi, że jedna jest pełna młodych blondynek, Kozi nie ogląda się za innymi dziewczynami więc nie może tego potwierdzić ;-)
Za śluzą w Białej Górze, którą tym razem zostawiamy z boku i płyniemy nowym dla nas odcinkiem Wisły. Napotykamy na poważną trudność nawigacyjną – na brzegu stoi znak „inne niebezpieczeństwa” z podpisem „Grzempa”. Gorączkowe konsultacje na KOCie nie przybliżają nas do rozwiązania zagadki jakiego typu to może być niebezpieczeństwo. Pytamy żeglarza z MYSZy czy o czymś takim słyszał ale ciągle bez rezultatu. Po wyczerpaniu wszelkich konwencjonalnych metod Basia odpala internet a Kozi nerwowo rozgląda się na prawo i lewo czy nie atakuje jakiś nerwowy Grzempa mieszkający w okolicy ;-)
Dość szybko, chociaż już po przepłynięciu niebezpiecznego odcinka, dowiadujemy się, że jest to twarde, żwirowe wypłycenie.
Przed Tczewem Basia zamyka na chwilę oczy, po czym na przystani budzi się kompletnie zdezorientowana [przy parkowaniu obróciliśmy się dziobem w górę rzeki] ;-) Wychodzimy na brzeg przez zamkniętą bramkę i właściwie od razu zostajemy poinformowani, że tu za postój się płaci. Od strony wody nie ma żadnych znaków ostrzegawczych ani regulaminu. Dogadujemy się, ż na chwilę[/img]a godzinę możemy tu przystanąć. Z trudem znajdujemy 2 małe sklepy spożywcze [ na Rynku nie było ani jednego]. W międzyczasie Basia pozostająca na łódce jest także informowana, że nie możemy tutaj cumować bez płacenia. Później okazuje się, że szef zobaczył na obrazie z kamer dozorujących przystań, że „coś” cumuje do „jego pomostu” i zażyczył sobie, żeby to „coś” zapłaciło za postój [10 zł za dobę] albo przycumowało sobie bezpośrednio do brzegu i tamtędy wychodziło sobie do miasta.
[Po powrocie do domów sprawdzamy : Tczewskie Centrum Sportu i Rekreacji, Przystań Tczew, projekt współfinansowany ze środków UE]. Pobieramy wodę u miłego pana dozorującego i czym prędzej odpływamy, żeby nie robić kłopotów.
Za Tczewem krajobraz się zmienia – robi się płasko, nie ma już piaszczystych wysp ani półwyspów, brzegi często są umocnione kamieniami.
Jest po 17, więc już wiemy, że nie uda nam się spotkać z Saradogiem, bo śluza w Przegalinie po tej godzinie nie pracuje. Co jakiś czas dzwonimy, zasięgając informacji na temat Zatoki Gdańskiej i pływania w tym rejonie. Po prawej stronie mijamy śluzę na Szkarpawę, do której w pośpiechu i na ostatnią chwilę wpływa jakaś łódka. Szukamy już miejsca na nocleg ale nic nie udaje się znaleźć. Brzegi umocnione kamieniami lub trzcinowate. Na śluzie w Przegalinie trawa jest wykoszona ale ogólny widok jakoś nas nie pociąga. Postanawiamy popłynąć Wisłą w stronę morza w nadziei, że tam będą lepsze miejsca, albo przynajmniej wypłyniemy na chwilę na morze widoczne w oddali i wrócimy na śluzę.
Od Przegaliny Wisła faluje w rytmie morza ___----___----___----

Ruszamy

Śniadanie już w drodze

Mała Mi

Pozostałości starego mostu

Budowa nowego - tutaj napełniają worki piaskiem i ładują na barkę

Tutaj wyładowują

Gniew

A jednak...

Śluza na Nogat w Białej Górze

Nietypowa boja - na początku prawie podjęliśmy akcję ratunkową

Tczew z pomostem przy którym "nie wolno"


Kwiatuszek akumulował za dużo słońca

Rzadkość, a szkoda - tyle trawy między wałami do strzyżenia, a ani owiec ani krów praktycznie tam nie widać

Śluza na Szkarpawę

Ptaszarnia