Ja to słaby do tego wędkarstwa jestem. Jedyne co się nałowiłem to dorszy na Lofotach. Ale to taka sztuka jak walka z komarami nad Bugiem, przemysłowo, w każdym miejscu i o każdej porze. Tym bardziej że tam świeciło 24h

A relacja nadburzańska mi się podoba.
Takie były nasze efekty. Bierze się łódkę z silnikiem 9,9km(nie trzeba uprawnień, taki rower wodny), łyszki i kija.

No i się łowi, ważne żeby wędkarze pokazali jak się tą żyłkę wiąże w razie co.
Nam widać wyszło, po tym jak profi wrócili z pustymi rękoma, ale kluczem do sukcesu była łyszki.
Bo rybka lubi pływać, jakby co

. Widać zresztą na zdjęciach


W przerwach w nurkowaniu coś na obiad. Jak zwykle dorsz


A to już ryby z którymi nie ma żartów. W Norwegii można polować z kuszą w aparacie oddechowym, w Europie na bezdechu. Zębacze to poważna sprawa. Potrafi, nawet postrzelony, zaatakować i bez problemu przebija suchy skafander i łydkę. Te zęby ma do rozwalania krabów, było nie było.
