Ano robią tak ludziska, że aklimatyzują się na Chanie od południa, a następnie cisną na Pobiedę. W takim przypadku jednak to już combo niebezpieczeństw, a rachunek prawdopodobieństwa nie wygląda optymistycznie. Po lekturze kuluaru Siemionowa wolałbym chyba dołożyć, puścić graty śmigłem do BC na południu, a samemu aklimatyzować się od północnej strony i dopiero schodzić na południe. Jedno przejście po tym dziadostwie to już i tak dużo.